piątek, 30 października 2015

KIWANO

   Na świecie istnieje tak wiele gatunków owoców jadalnych, że nawet doświadczony botanik miałby trudności z nazwaniem choć połowy z nich. W Polsce najbardziej popularne są oczywiście jabłka. Jednak czasami w niektórych sklepach można dostać owoce transportowane z innych krajów. Nie spotykamy się z nimi na co dzień co budzi naszą ciekawość i chęć spróbowania. Dlatego właśnie gdy w moim domu pojawił się dziwny zielono-pomarańczowy "owoc", którego nazwy ani pochodzenia nie znałam, postanowiłam go odkryć.


  Na początku przez jakiś czas leżał zapomniany na stole w kuchni. Jednak pewnego dnia z ciekawości (a może dlatego, że nagle sobie o tym przypomniałam) sięgnęłam po niego. Potrzymałam go chwilę w rekach, zrobiłam zdjęcie i zapytałam rodziców czy wiedzą jak "to" się nazywa. Widzieli go już kiedyś, choć nazwy nie znali, ale podzielałam ich pogląd, że to jakiś rodzaj owocu kaktusa. Nie pomyślałam o tym żeby poszukać w internecie, ale dzięki temu moje zdziwienie było większe gdy w końcu przekroiłam go na pół.
Zamiast miękkiego i gęstego miąższu jakiego się spodziewałam (podobnego do mango czy melona), w środku znajdowały się małe pesteczki otoczone galaretowatą osłonką. Po chwili zastanowienia jak to się je, sięgnęłam po łyżeczkę i wydłubałam trochę tej substancji, która następnie powędrowała do moich ust.


  Gdy mam to opisać to pierwsze co przychodzi mi na myśl to połączenie konsystencji siemienia lnianego i smaku kiwi. Choć nie polecałabym tego owocu osobom tak jak ja noszącym aparat na zęby, gdyż pestki są trudne w pogryzieniu i wchodzą miedzy zamki, to muszę przyznać, że smak mi odpowiadał. Do tego jeszcze bardziej upewnił mnie w przekonaniu, że owoc ten ma coś wspólnego z kaktusem, gdyż można było z niego wycisnąć sporo wodnistego soku.
Następną rzeczą którą zrobiłam było oczywiście znalezienie jakichś informacji na ten temat. Dlatego zgłębiłam się w świat internetu, rozpoczynając poszukiwania od haseł takich jak "owoc kaktusa", "owoce tropikalne" czy "gatunki owoców". Dowiedziałam się, że kaktus wytwarza opuncję, która wygląda nieco inaczej od celu moich poszukiwań. Otworzyłam alfabetyczny spis owoców tropikalnych i zaczęłam przeglądać zdjęcia.


  W końcu mniej więcej w połowie alfabetu, przy literze "k" znalazłam to czego szukałam, "KIWANO"- głosił podpis.. Każdy kto nie spotkał się wcześniej z tym, pochodzącym z Afryki, owocem wpadłby zapewne, tak jak ja, w zdziwienie przeczytawszy, że jest to ogórek. Ogórek będący odmianą melona. No cóż, wywołało to mój uśmiech i niedowierzanie, ale muszę przyznać, że wyglądem przypomina to pospolite warzywo.
Teraz, gdy wiem już co nieco o kiwano, myślę, że mogę go uznać za udane odkrycie. Na pewno chciałabym go jeszcze kiedyś spróbować, choć nie sądzę, że zacznę go hodować w ogródku (podobno jest to możliwe nawet w Polsce). Tymczasem jednak, dopóki nie wpadnie mi w oko żaden nowy zaskakujący owoc-warzywo, wrócę do moich ulubionych, tradycyjnych jabłek.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz